Moim
celem na 2018 rok było przeczytanie 35 książek. Z żalem przyznaję, że nie udało
mi się zrealizować tego postanowienia, ale i tak jestem z siebie dumna, bo
udało mi się przeczytać więcej książek niż rok temu. Wybrałam te najlepsze,
które według mnie powinien przeczytać każdy.
Zacznijmy
od poradników. Zacznijmy od książki, która wywarła na mnie ogromny wpływ i
którą już nie raz polecałam na blogu. Jest to „Chcieć mniej” Katarzyny Kędzierskiej.
To książka, którą czyta się powoli, bo ciągle idzie się robić porządki :) I
jest to taka książka, do której ciągle się wraca, bo ona daje kopniaka do
działania, bardzo motywuje, pomaga uporządkować myśli i prawidłowo postawić
priorytety. Idealna pozycja do czytania na początek roku, bo z nią faktycznie
czujemy, że nowy rok może być nowym początkiem i nowym etapem w życiu.
Kolejny
poradnik idealny do czytania w przerwie świątecznej to „Jak zostać Panią
Swojego Czasu” Oli Budzyńskiej. Uczy zarządzania sobą w czasie, ale także
pomaga ogarnąć planowanie. Bo w planowaniu nie chodzi o wypisanie listy rzeczy
do zrobienia, tylko stworzeniu harmonogramu działań. Dużo przydatnych
podpowiedzi, które ułatwiają życie. Z tą książką nawet najbardziej nieogarnięta
osoba wprowadzi porządek w swoje życie.
Ostatnia
książka to „Finansowy ninja” Michała Szafrańskiego. Mam ją od miesiąca i
jeszcze nie skończyłam czytania, ale już teraz szczerze ją Wam polecam. Dzięki
niej zrobiłam finansowy plan na 2019 rok, mam rozpisany finansowy plan realizacji
jednego z moich marzeń. Nie wspominając już o budżecie domowym na grudzień,
który z marszu rozjaśnił nam nieco naszą sytuację finansową. Teraz wiemy, gdzie
rozchodzą się nasze pieniądze i staramy się trzymać je w ryzach. A ile jeszcze
ciekawych i odkrywczych pomysłów zawiera ta książka! Pozycja obowiązkowa dla
każdego, bo o pieniądzach mało się mówi, a na pewno nikt nas nie uczył nimi
prawidłowo zarządzać.
Jeśli
chodzi o literaturę piękną, kryminały oraz literaturę faktu, to chcę Wam polecić
kolejne 5 pozycji, które wywarły na mnie ogromne wrażenie. Chyba nikogo nie
zdziwię, jeśli powiem, że książka Williama P. Younga „Chata” stała się dla
mnie książką roku 2018. Opowiada o spotkaniu głównego bohatera z Bogiem. Nie
jest to książka o religijnej tematyce, raczej jest to książka filozoficzna, która
w przystępny sposób mówi nam o miłości, cierpieniu, przeznaczeniu. O tym, jak
przeżywać stratę bliskiej osoby i znieść niepowodzenia w życiu. Czytając tą
książkę ciągle wypisywałam „mądrości” i cytaty i wyszło mi tego kilka stron w
notatniku. Jeszcze o tej książce pisałam tu.
Dwie
kolejne pozycje należą do literatury faktu i opowiadają o ciężkim życiu
konkretnych osób w czasie tuż przed drugą wojną światową i w czasie jej trwania.
Pierwsza książka to „Dziewczyny z Syberii” Anny Herbich. Bardzo
wzruszające histrorie kobiet, które jako bardzo młode osoby, czasem nawet jako
dzieci doznały okrucieństw reżimu radzieckiego i były deportowane do Syberii
lub Kazachstanu. Pochodzę z Kresów i czytając tą książkę dziękowałam Bogu, że
moją rodzinę to ominęło. Jedną z bohaterek, panią Weronikę znam osobiście ze
spotkań młodzieży polonijnej z żołnierzami AK. Jest to niesamowicie silna
kobieta, która całe swoje życie poświęciła na rzecz walki i Polskę, a teraz
walczy o polskość na Kresach. Warto sięgnąć po tą książkę i poznać historie, w
których jest mnóstwo nieuzasadnionej ludzkiej nienawiści i okrucieństwa, ale
także pełno miłości, prawdziwych przyjaźni i piękna ludzkiej duszy.
Kolejny
tytuł to „Nic nie jest w porządku” Krzesimira Dębskiego. Rodzinna
opowieść o rodzicach autora, którzy przeżyli rzeź wołyńską. Takie okrucieństwo
jest nie do wyobrażenia, a to działo się naprawdę. Najsmutniejsze jest to, że
nikt za to nie odpowiedział, nikt nie przeprosił, ba! negują, że takie coś
miało miejsce. Włosy stają dęba, jak myślisz, że ci ludzi mogą być uważani za
bohaterów narodowych. Co do za bohater, który nocą zabija małe dzieci? Na tym
Ukraina chce budować swoją tożsamość narodową? Ta książka nie rozdrapuje
starych ran, bo póki nie będzie przeprosin i nie zostanie udzielone przebaczenie
nic nie prawa się zagoić.
Kolejną
trudną książką są „Służące” Kathryn Stockett. Już Wam o niej pisałam na
Instagramie i dużo z Was polecało mi obejrzenie filmu. Zrobiłam to kilka dni
temu i przyznam, że film jest wart uwagi, ale jak to często bywa, książka jest
lepsza. Więc jeśli oglądałyście film i Wam się podobało, to warto też sięgnąć
po książkę. Opowieść o relacjach pomiędzy czarnoskórymi służącymi a ich
pracodawcami mocno wzrusza, bo uświadamiasz sobie, że to miało miejsce jakieś
50 lat temu. Co gorsze, w tamtym czasie jeszcze działał Ku Klux Klan i rząd nic
z tym nie robił. Po przeczytaniu tej książki zrozumiałam, dlaczego amerykanie
wciąż usilnie podkreślają, że nie są rasistami. Bo ich rodzice ewidentnie nimi
byli, bo białe społeczeństwo nie zaprzątało sobie głowy problemami segregacji.
Ostatnie polecenie na dziś to nie książka, tylko twórczość autorki, którą odkryłam właśnie w tym roku. Są to utwory Fannie Flagg. Ciepłe, przytulne i promieniujące dobrem. Miła odmiana po poprzednich trudnych lekturach. W książkach tej autorki jest zauważalny wątek, który pokazuje, że prawdziwa miłość, przyjaźń i dobro zawsze zwyciężą. Przeczytałam „Smażone zielone pomidory” oraz „Boże Narodzenie w Lost River” jednym tchem. Napisane prostym językiem, a mimo to kryją w sobie sporo mądrości. Na okres świąteczny mam już wypożyczone kolejne dwie książki tej autorki, bo w tym magicznymi okresie chce się czytać takie ciepłe, przepełnione dobrem lektury.
Jeśli
czytałyście którąś z polecanych książek, to napiszcie w komentarzu swoje
wrażenia od lektury. I pochwalcie się ile książek przeczytaliście w tym roku :)
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza