Myślę, że najwyższa pora
na zakupowy detoks. Tyle nowości pojawiło się w mojej kosmetyczce w ciągu
ostatnich tygodni, że wypełniłam wszelkie moje kartony i znowu mam tyle
kosmetyków, co rok temu. Uroczyście przysięgam, że poza kremem do twarzy, który
skończy się w ciągu najbliższych tygodni, nic sobie nie kupię. Przynajmniej do
moich Urodzin zachowam rozsądek i będę omijać wszelkie drogerie i perfumerie.
Kto dołączy do #kosmodetoks?
Peeling śliwkowy firmy
Ministerstwo Dobrego Mydła od jesieni widnieje na mojej liście zakupowej. Przed
Świętami zdecydowałam się na spełnienie mojego małego chciejstwa i zamówiłam
peeling, półkulę do kąpieli o zapachu mleko, miód i owies oraz mydło orkiszowe,
którym podzieliłam się z moją mamą. Wszystkie kosmetyki mają cudne zapachy,
dobre naturalne składy i świetne działanie. Jeśli czujecie zainteresowani, to
dajcie znać w komentarzach, czy chcecie recenzję tych kosmetyków ;)
Na promocji z Okazji Black
Friday kupiłam krem Ultranawilżający z Resibo oraz ich słynne serum
wygładzające. Używam ten duet namiętnie przez ostatnie tygodnie i przyznam
szczerze, że mam mieszane uczucia. Mam w planach recenzję, ale jeszcze muszę
nieco poczekać, bo raz jest miłość a raz obojętność. Status naszego związku: „To
jest skomplikowane”!
Gdy byłam w domu, to jak
zwykle poszalałam i kupiłam mnóstwo maseczek koreańskich w płachcie, tonik z
kwasami marki BIТЭКС, liftingującą maseczkę marki B&V, dwufazowy organiczny
płyn do demakijażu nowej dla mnie marki ChocoLatte. Do tego znalazłam bardzo
popularne w Rosji słoiczki kosmetyków marki Organic Kitchen, która jest córką
bardziej znanej firmy Organic Shop. Wybrałam dla siebie zmiękczający peeling do
twarzy (różowa nalepka) oraz gęsty oczyszczający szampon do włosów (niebieska nalepka).
Teraz przejdziemy do
prezentów. Jak zawsze mile mnie zaskoczył mój kochany mąż, który spełnił moje
kolejne perfumowe marzenie. Black Opium Yves Saint Laurent już od kilku
miesięcy chodziło mi po głowie i wabiło swoim aromatem. W końcu jestem szczęśliwą
posiadaczką tego aromatu! W zestawie także jest mleczko do ciała, powiem Wam, że jest moc! Oba te kosmetyki są
mega trwałe, więc wystarczy minimalna ilość tych kosmetyków by pachnieć nimi
przez całą dobę! Gorąco polecam ten zapach, szczególnie jeśli lubicie ciężkie,
słodkie, otulające zapachy. Na zimę jest idealny, ale wiosną i jesienią jako
zapach na wieczór też będzie idealny.
Mając przesiadkę w Warszawie, już po Świętach, spełniłam swoje kolejne marzenie. Korzystając z promocji w MAC stałam się posiadaczką kultowej pomadki Modesty w wykończeniu Cremesheen. Piękny nudziak, który używam teraz niemal codziennie. I ten słodki zapach, mmm! Przyznam szczerze, że teraz mam ochotę na więcej, bo w pełni zrozumiałam dlaczego wszyscy tak chwalą te pomadki!
Ostatnia nowość to zestaw
marki Faberlic składający się z kremu do rąk oraz żelu pod prysznic. Piękny
jagodowy zapach oraz dość dobry skład kremu do rąk bardzo mnie ucieszyły, bo
przyznam szczerze, że choć ciągle dostaję w prezencie kosmetyki tej firmy,
jakoś ciągle nie jestem do nich przekonana. Może tym razem będzie lepiej.
Jak widzicie trochę tego
było. Teraz muszę konsekwentnie powstrzymywać przed zakupami. Jeśli jakiś kosmetyk
szczególnie Was zainteresował, to dajcie znać w komentarzu i postaram się
zrobić dla Was test, recenzję czy w inny sposób podzielić się swoją opinią na
jego temat.
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza